sobota, 29 września 2007

Listopad, miesiąc poświęcony pamięci zmarłych 2002 rok.


Historia dnia zadusznego

Wielkim orędownikiem i kontynuatorem tej tradycji był benedyktyński opat z Cluny (Francja) św. Odilon (zm. 1048). W 998 roku polecił on, aby we wszystkich klasztorach o regule benedyktyńskiej Dniem Zadusznym był 1 listopada. Stąd wywodzi się tradycja obchodzenia w Kościele katolickim Dnia Zadusznego. Z czasem władze kościelne przeniosły je na 2 listopada.Papież Benedykt XV zezwolił w 1915 roku na to, aby każdy kapłan mógł odprawiać tego dnia trzy msze święte w intencji zmarłych - jedną w intencjach własnych, drugą w intencji wszystkich zmarłych, a trzecią w intencji Ojca Świętego.W kościołach odczytuje się tego dnia z ambony lub od ołtarza tzw. wypominki za zmarłych. Jest to wymienianie imion wskazanych na kartkach, połączone z odmawianiem zwyczajowych pacierzy. Wielu ludzi przychodzi na cmentarze, aby się pomodlić za swoich bliskich zmarłych i zapalić znicze.

piątek, 28 września 2007

Nabożeństwo Różańcowe 2002 rok.

Dekoracja na nabożeństwa różańcowe i obchody kolejnej rocznicy wyboru Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Tekst jest cytatem Jana Pawła II, który skierował do młodzieży.
Historia Różańca Świętego
Za ojca Różańca świętego uważa się św. Dominika, któremu miała się objawić Matka Najświętsza i przykazać rozpowszechnianie tej modlitwy na całym świecie. Nie był to jednak Różaniec w dzisiejszej formie. Różaniec stał się dla św. Dominika skuteczną bronią w walce z herezją albingensów. Legenda głosi, że to właśnie w czasie jednej z jego wypraw, w trakcie której zwalczał tę herezję, zrodziła się modlitwa różańcowa. Pomimo postów i modlitw posługa św. Dominika nie przynosiła owoców. Wówczas objawiła się Matka Boża i poleciła Dominikowi, by nie tylko głosił kazania, lecz by połączył je z odmawianiem tzw. Psałterza Maryi, czyli 150 „Zdrowaś Maryjo” i 15 „Ojcze nasz”. Od tej pory św. Dominik przeplatał swoje nauki modlitwą różańcową, w której rozważał wraz ze słuchaczami treści zawarte w głoszonych naukach. Nazwa Różańca wywodzi się ze średniowiecza. W ówczesnej mentalności świat stworzony traktowano jako księgę o Panu Bogu, a w przyrodzie dopatrywano się rzeczywistości duchowych. Szczególną rolę pełniły kwiaty, symbolizowały one różne cechy. Często też ofiarowywano kwiaty Bogu i ukochanym osobom. Modlitwy traktowane były jako duchowe kwiaty. I dlatego odmawianie Różańca porównywano z dawaniem Matce Bożej róż. Stąd modlitwę tę nazwano wieńcem z róż, czyli Różańcem. Ostateczny kształt modlitwy różańcowej ustalił się w XV w. dzięki dominikaninowi Alanusowi de Rupe (1428--1475). On ustalił liczbę 150 „Zdrowaś Maryjo” na wzór 150 psalmów, które podzielił na dziesiątki poprzeplatane modlitwą „Ojcze nasz”. Dla rozpowszechniania tej modlitwy założył pierwsze bractwo różańcowe. Dzięki zakonowi dominikańskiemu modlitwa różańcowa już w XV wieku stała się znana w całym Kościele.

czwartek, 27 września 2007

Sierpień miesiącem trzeźwości 2002 rok


Zdobądźmy się w miesiącu sierpniu, gdy tak wielu z nas pielgrzymuje do Matki Bożej, kiedy mamy tak wiele rocznic narodowych i państwowych, gdy chcemy wypocząć przed nowym rokiem szkolnym i nową pracą, zdobądźmy się na pełną abstynencję. Niech to wezwanie dotrze do właścicieli sklepów i sprzedawców. Nie lękajcie się strat materialnych! Niech waszych sumień nie obciążają cierpienia i ofiary tysięcy ludzi nadużywających alkoholu. Dajmy przez ten miesiąc przykład, że nas stać także i na to zwycięstwo, zwycięstwo nad własną słabością.

Msza Święta Prymicyjna 2002 rok.




Dekoracja na Mszę Świętą Prymicyjną ojca Mariusza Sącińskiego.

„Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne w oczach świata, aby mocnych poniżyć;i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga"

(1 Kor 1, 27-29).

wtorek, 25 września 2007

Uroczystość Bożego Ciała 2002 rok.




Dekoracja na Boże Ciało. Stojące snopki zboża oraz leżące wianki,
które zostały poświęcone na zakończenie oktawy Bożego Ciała.

Historia powstania Uroczystości Bożego Ciała.

Uroczystość Ciała i Krwi Chrystusa po raz pierwszy świętowano w Liège w 1247 roku. Jest ona ściśle związana ze średniowieczną pobożnością eucharystyczną, przejawiającą się m.in. w pragnieniu oglądania hostii, której widok dla grzeszników pozbawionych komunii był najważniejszym momentem uczestniczenia we mszy, a dla innych spełnieniem potrzeby kontaktu z Bogiem ukrytym, lecz prawdziwym, niezależnie od komunii. Z punktu widzenia ówczesnej teologii konieczne było podkreślenie Bożej obecności w wielkości i majestacie, którą przesłoniła wizja ofiary krzyżowej Chrystusa. Znaczny wpływ na powstanie uroczystości nazywanej w Polsce tradycyjnie świętem Bożego Ciała (mszał z 1970 roku posługuje się określeniem: uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa) miały widzenia przełożonej klasztoru z Mont Cornillon koło Liège, Julianny de Retine, z których miała wynikać potrzeba ustanowienia specjalnego święta ku czci Eucharystii. Opiekun duchowy Julianny, późniejszy papież Urban IV ustanowił uroczystość Bożego Ciała świętem Kościoła powszechnego i w tym celu przygotował w 1264 roku specjalną bullę, która jednak z powodu nagłej śmierci papieża nie od razu została ogłoszona. Do tej sprawy wrócił po latach papież Jan XXII. W początkach XIV wieku święto zyskuje znaczną popularność w Anglii, Hiszpanii i w krajach skandynawskich. Z terenu Polski pierwsza informacja o uroczystym obchodzie Bożego Ciała pochodzi z diecezji krakowskiej (1320), którą zarządzał wówczas biskup Nanker.Procesja została wprowadzona później niż sama uroczystość i początkowo miała charakter przede wszystkim adoracyjny — uczczenia Chrystusa pod postacią hostii. W XV wieku pojawia się dodatkowo motyw prośby o pogodę, urodzaj i odwrócenie klęsk. Z tego czasu pochodzi zwyczaj śpiewania początków Ewangelii przy czterech ołtarzach. W liturgii średniowiecznej początek Ewangelii był uroczystą formułą błogosławieństwa i wierzono powszechnie w jego skuteczność. Stąd wielka popularność procesji Bożego Ciała i liczne fundacje przeznaczone dla jej uświetnienia.

niedziela, 23 września 2007

22 września 2007 rok.
















Dekoracja na uroczystości zaślubin Katarzyny i Rafała.










Osobiste zamyślenia 23 września 2002 rok.


Czym jest miłość? Czy jeszcze my ludzie, jesteśmy zdolni kochać? Kim jest dla mnie drugi człowiek? Czy znieczulica i obojętność nie owładnęła naszym światem? Dla czego dziś często musimy cierpieć z powodu miłości? Czy jeszcze wiemy czym jest miłość?


Hymn o miłości

"Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał. Miłość cierpliwa jest,łaskawa jest.Miłość nie zazdrości,nie szuka poklasku,nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu,nie szuka swego,nie unosi się gniewem,nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości,lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi,wszystkiemu wierzy,we wszystkim pokłada nadzieję,wszystko przetrzyma.Miłość nigdy nie ustaje, [nie jest] jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie. Po części bowiem tylko poznajemy, po części prorokujemy. Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe. Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce. Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz: Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany. Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość." (1 Kor 13,1-13)

piątek, 21 września 2007

Nabożeństwa Majowe 2002 rok.













Chwalcie łąki umajone,
Góry, doliny zielone.
Chwalcie, cieniste gaiki,
Źródła i kręte strumyki!

Co igra z morza falami,
W powietrzu buja skrzydłami,
Chwalcie z nami Panią Świata,
Jej dłoń nasza wieniec splata.

Ona dzieł Boskich korona,
Nad Anioły wywyższona;
Choć jest Panią nieba, ziemi,
Nie gardzi dary naszymi.
Wdzięcznym strumyki mruczeniem,
Ptaszęta słodkim kwileniem,
I co czuje, i co żyje,
Niech z nami sławi Maryję


czwartek, 20 września 2007

Niedziela Biała, czyli Uroczystość Bożego Miłosierdzia 2002 rok.


Obraz Jezusa Miłosiernego w Kaliszu.


Pan Jezus żąda święta Miłosierdzia Bożego.
Sam wyznacza dzień i z tym świętem łączy wielkie łaski i obietnice.
„Pragnę, aby święto Miłosierdzia było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz; a szczególnie dla biednych grzeszników. W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia Mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła miłosierdzia Mego; która dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii św., dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar; w dniu tym, otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski... Święto Miłosierdzia wyszło z wnętrzności Moich, pragnę, aby uroczyście obchodzone było w pierwszą niedzielę po Wielkanocy. Nie zazna ludzkość spokoju, dopokąd nie zwróci sie do Źródła Miłosierdzia Mojego”. (Dz. Nr 699)


wtorek, 18 września 2007

19.09.2007 rok. Osobiste zamyślenia nad codziennością.


Jaki jest sens bycia? Jaki jest sens bycia człowiekiem? Czy to wszystko, co robię ma jakiś sens? Czy cierpienie i zniechęcenie ma jakiś sens? Czy choroba może doprowadzić do czegoś dobrego? Przyjaźń, czy jeszcze istnieje? Patrząc na świat zastanawiam się, czy jest miłość? Czy miłość prowadzi jeszcze nas ludzi przez ten świat? Czy jesteśmy w stanie pokochać bezinteresownie?
„Świat przemija, a z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki”.
(1 Jana 2:17)

niedziela, 16 września 2007

15 września 2007 rok


















Dekoracja na uroczystości zaślubin Pauliny i Bartłomieja

czwartek, 13 września 2007

Wielki Piątek 2002 rok












Grób Pański ukazuje nam podłości i przyjemności, którym oddaje się dzisiejszy człowiek nie zwracając uwagi na Boga i drugiego człowieka. Wyrzucane dzieci na śmieci, aborcja, telewizja, komputer, pijaństwo, narkomania, terroryzm. To wszystko zniewala człowieka i oddala od Boga. A oto Chrystus oddaje swoje życie gładząc wszystkie grzechy. Czy jesteśmu Mu za to wdzięczni i czy chcemy wielbić Jego umęczone ciało?



środa, 12 września 2007


Wielki Czwartek 2002 rok


Ciemnica symbolizuje więzienie Jezusa przed Jego męką. I w tym przypadku ołtarz przechowania symbolizuje więzienie, a mianowicie twarz Pana za kratami na fioletowym tle, co jest symbolem oczekiwania i trwogi, a to wszystko wkomponowane w skałki ułożone z pomalowanego i pogniecionego papieru. W centralnym miejscu, tabernakulum przykryte białym tiulem, trzy świece oraz białe róże a z nich wystające czerwone gałęzie jako znak cierpienia.
Wielki Czwartek jest również dniem ustanowienia sakramentów Kapłaństwa i Eucharystii. Jezus jako Najwyższy Kapłan podczas ostatniej wieczerzy daje uczniom chleb i wino, mówiąc "czyńcie to na moją pamiątkę", tym samym ustanawiając Kapłaństwo i Eucharystię. To wszystko w pełni dokona się już następnego dnia na krzyżu.

wtorek, 11 września 2007

Wielki Post 2002 rok


Myślą przewodnią Wielkiego Postu stały się słowa Orędzia Jan Pawła II zaczerpnięte z Ewangeli św. Mateusza: Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie". I umieszczone zostały w centralnej części świątyni, przed ołtarzem. Na ramie zawisła również "chusta Weroniki" z odbiciem twarzy Jezusa. U podnóża napisu leżały dwa duże krzyże i wiele małych, to krzyże przynoszone przez ludzi jako ich dar składany Bogu przez okres postu.

Poniżej tekst orędzia Jana Pawła II na Wielki Post:
"Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie"
Kochani Bracia i Siostry,
1. Przygotowujemy się do przebycia drogi Wielkiego Postu, która doprowadzi nas do uroczystego świętowania głównej tajemnicy wiary, tajemnicy męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Przygotowujemy się, by przeżyć ten bliski już czas ofiarowany przez Kościół wierzącym, który sprzyja rozważaniu dzieła zbawienia dokonanego przez Pana na Krzyżu. Zbawczy zamysł Ojca niebieskiego wypełnił się przez to, że Jego Jednorodzony Syn dobrowolnie i całkowicie darował siebie ludziom. "Nikt nie zabiera Mi życia, lecz Ja od siebie je oddaję" (por. J 10, 18), mówi Jezus, ukazując jasno, że On sam z własnej woli poświęca swoje życie dla zbawienia świata. Na potwierdzenie jak wielki jest ten dar miłości, Odkupiciel dodaje: "Nikt nie ma miłości większej od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich" (J 15,13).
Wielki Post, opatrznościowa okazja do nawrócenia, pomaga nam podziwiać tę zdumiewającą tajemnicę miłości. Jest to czas powracania do korzeni wiary, ponieważ zastanawiając się nad niezmierzonym darem łaski, jakim jest Odkupienie, uświadamiamy sobie, że wszystko to otrzymaliśmy dzięki pełnej troski i miłości inicjatywie Boga. Aby zachęcić do refleksji nad tym właśnie wymiarem tajemnicy zbawienia, jako temat tegorocznego wielkopostnego Orędzia wybrałem słowa Pana: "Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie!" (Mt 10,8).
2. Bóg dał nam dobrowolnie swojego Syna - któż mógłby, albo jest w stanie, zasłużyć sobie na taki przywilej? Św. Paweł mówi: "Wszyscy (...) zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski" (Rz 3,23-24). Bóg umiłował nas miłosierdziem nieskończonym, nie zważając na stan głębokiego rozdarcia, w które grzech wprowadził człowieka. Pochylić się wyrozumiale nad naszą słabością, czyniąc ją okazją do nowego i jeszcze cudowniejszego wylania swej miłości. Kościół nie przestaje głosić tej tajemnicy nieskończonej dobroci, wysławiając ów dobrowolny wybór Boga i Jego pragnienie, by nie potępić człowieka, lecz przywrócić mu komunię ze Sobą.
"Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie!". Niech te ewangeliczne słowa zabrzmią w sercu każdej chrześcijańskiej wspólnoty, w pokutnej pielgrzymce ku Wielkanocy. Niech Wielki Post, przypominając tajemnicę śmierci i zmartwychwstania Pana, sprawi, by każdy chrześcijanin zdumiał się wielkością takiego daru! Tak. Darmo otrzymaliśmy! Czyż całe nasze życie nie jest naznaczone Bożą dobrocią? Darem jest powstanie życia i jego cudowny rozwój. I właśnie dlatego, że to życie jest darem, nie można uważać, iż się je posiada, czy traktować je jak prywatną własność, chociaż możliwości poprawienia jego jakości, jakimi dziś dysponujemy, mogłyby sugerować, że człowiek jest "panem" życia. Rzeczywiście, zdobycze medycyny i biotechnologii mogą prowadzić człowieka do przekonania, że jest stwórcą samego siebie i do tego, że ulegnie pokusie manipulowania "drzewem życia" (Rdz 3, 24).
Także tutaj trzeba z naciskiem podkreślić, że nie wszystko, co możliwe technicznie, jest też godziwe moralnie. Jeśli podziwu godne są wysiłki nauki, by zapewnić jakość życia bardziej odpowiadającą godności człowieka, to nie wolno zapominać, że życie ludzkie jest darem i nie przestaje być wartością, nawet jeśli naznaczone jest cierpieniem i ograniczeniami. Życie darmo otrzymane jest darem, który zawsze trzeba przyjmować i kochać, i darmo oddawać na służbę innym.
3. Wielki Post, ukazując nam jeszcze raz przykład Chrystusa, który za nas stał się ofiarą na Kalwarii, pomaga nam w sposób szczególny zrozumieć, że w Nim odkupione zostało nasze życie. On przez Ducha Świętego odnawia je i czyni nas uczestnikami życia Bożego, które nas wprowadza w głębię Boga i pozwala zakosztować Jego miłości do nas. Chodzi tu o wzniosły dar, którego chrześcijanin nie może nie głosić z radością. Św. Jan pisze w swej Ewangelii: "To jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa" (J 17,3). To właśnie życie, przekazane nam przez Chrzest, musimy nieustannie podtrzymywać przez wierną odpowiedź osobistą i wspólnotową, poprzez modlitwę, udział w sakramentach oraz ewangeliczne świadectwo.
Skoro bowiem darmo otrzymaliśmy dar życia, my sami powinniśmy je darmo dawać braciom. Tego Jezus wymaga od uczniów, wysyłając ich w świat jako swych świadków: "Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie!". Pierwszym zaś darem, który winniśmy ofiarować, jest dar życia świętego, będącego świadectwem bezinteresownej miłości Boga. Niech to wielkopostne itinerarium będzie dla wszystkich wierzących nieustannym wezwaniem do pogłębienia tego naszego szczególnego powołania. Nasze życie, życie ludzi wierzących, winno nosić znamię tej "darmowości", dzięki której bez zastrzeżeń poświęcamy siebie samych Bogu i bliźniemu.
4. "Cóż masz - upomina św. Paweł - czego byś nie otrzymał?" (1 Kor 4,7). Kochać braci, poświęcać się im - to wymaganie, które wypływa z tej świadomości. Im większe są ich potrzeby, tym bardziej naglący dla wierzącego jest obowiązek służenia im. Czyż Bóg nie dopuszcza do zaistnienia takich potrzeb, abyśmy, wychodząc naprzeciw innym, nauczyli się uwalniać od naszego egoizmu i żyć prawdziwą miłością ewangeliczną? Przykazanie Jezusa jest jasne: "Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią?" (Mt 5,46). Świat ocenia kontakty z innymi na podstawie interesu i własnych korzyści, propagując egocentryczną wizję życia, w której zbyt często nie ma miejsca dla biednych i słabych. A przecież każdą osobę, także mniej uzdolnioną, trzeba akceptować i kochać ze względu na nią samą, niezależnie od jej zalet i ograniczeń. Przeciwnie, im większe są jej trudności, tym bardziej winna być przedmiotem naszej konkretnej miłości. Kościół przez swoje niezliczone instytucje daje świadectwo tej właśnie miłości, biorąc na swe barki cierpienia chorych, odsuniętych na margines, biednych i wykorzystywanych. W ten sposób chrześcijanie stają się apostołami nadziei i budowniczymi cywilizacji miłości.
Bardzo znaczący jest fakt, że Jezus wypowiada słowa: "Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie!", właśnie wtedy, gdy wysyła Apostołów, by rozgłaszali Ewangelię o zbawieniu, o tym pierwszym i najważniejszym darze, jaki On przyniósł ludzkości. Pragnie, by Jego bliskie już Królestwo (por. Mt 10,5nn.) szerzyło się dzięki gestom bezinteresownej miłości Jego apostołów. Tak czynili Apostołowie w początkach chrześcijaństwa, a wszyscy, którzy się z nimi spotykali, rozpoznawali w nich osoby przynoszące orędzie przewyższające ich samych. Tak jak kiedyś, podobnie i dzisiaj dobro spełnione przez wierzących staje się znakiem, a często zaproszeniem do wiary. Także wtedy, gdy - jak w przypadku Dobrego Samarytanina - chrześcijanin wychodzi naprzeciw potrzebom bliźniego, jego czyn nigdy nie jest zwyczajną pomocą materialną. Zawsze jest on także głoszeniem Królestwa, znakiem życia pełnego sensu, nadziei, miłości.
5. Umiłowani Bracia i Siostry! Niech stylem przygotowań do przeżycia Wielkiego Postu będzie czynna wielkoduszność w stosunku do naszych najbiedniejszych braci! Otwierając im nasze serce, uświadamiajmy sobie coraz bardziej, że nasz dar dla bliźnich jest odpowiedzią na liczne dary, jakimi Pan Bóg nie przestaje obdarzać nas. Darmo otrzymaliśmy, darmo dawajmy!
Czy może być czas bardziej odpowiedni, niż okres Wielkiego Postu, aby dać świadectwo bezinteresowności, której świat tak bardzo potrzebuje? W miłości, która sam Bóg nas obdarza, zawiera się wezwanie, abyśmy także my dawali się bezinteresownie innym. Dziękuję wszystkim - świeckim, osobom konsekrowanym, kapłanom - którzy we wszystkich zakątkach świata dają świadectwo tego miłosierdzia. Niech podobnie czyni każdy chrześcijanin w różnych sytuacjach, w jakich się znajdzie.
Maryja, Dziewica i Matka Pięknej Miłości oraz Nadziei, niech przewodzi i wspiera was na tej wielkopostnej drodze. Wszystkich zapewniam o mojej serdecznej modlitwie, udzielając każdemu - zwłaszcza tym, którzy codziennie pracują na różnych polach dzieł miłosierdzia - szczególnego Błogosławieństwa Apostolskiego.
Watykan, 4 października 2001, w święto św. Franciszka z Asyżu.

poniedziałek, 10 września 2007

Dekoracja przy ołtarzu


W centralnym miejscu świątyni pod ołtarzem znajdował się bukiet z czerwonej Gwiazdy Betlejemskiej wypełniony liśćmi kokosowymi. Z lewej strony, znajdowało się Pismo Święte, jako symbol Słowa. Po prawej stronie, żłóbek, w którym została położona uroczyście przyniesiona do kościoła figurka Jezusa narodzonego. Jest to symboliczny obraz Słowa, które staje się Ciałem.

25 grudnia 2001 rok, Uroczystosci Narodzenia Pańskiego




Myślą przewodnią wspomnienia pamiątki narodzenia Jezusa były słowa: "A dzisiaj czemu wśród ludzi tyle łez, jęku, katuszy, bo nie ma miejsca dla Ciebie w niejednej człowieczej duszy". Wyrazem tego stała się uboga szopa i ubodzy pasterze, którzy powiadomieni poselstwem zastępów anielskich jako pierwsi przybyli aby powitać nowo narodzonego Zbawiciela, oddać Mu pokłon i swoje czyste oraz samotne serca. To oni są obrazem najuboższych i nie chcianych. Gwiazda, która się zatrzymała nad ubogą szopą wskazała miejsce przebywania Jezusa trzem królom. Oni symbolizują tych, którzy śpieszą z pomocą potrzebującym niosąc swoje dary. Biało czerwona flaga wypływająca z pod stajenki wiąże sytuację z czasów narodzenia Jezusa z sytuacją panującą w naszej Ojczyźnie, Polsce, że i w niej dziś brakuje miejsca dla Jezusa i dla potrzebujących.

niedziela, 9 września 2007

1 listopada 2001 rok, miesiac poświęcony pamięci zmarłych




Myślą przewodnią tego miesiąca był cytat z wiersza ks. Twardowskiego:
"Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą".
Napis umieszczony został w centralnej części świątyni przed ołtarzem. Dla rozjaśnienia i podkreślenia koloru fioletowego została ustawiona biała chryzantema lekko pochylona do przodu.
Obok ołtarza stała dekoracja, która miała swoją szczególną wymowę:
~ fioletowe płutno - ukazuje nam czas oczekiwania i przemijania oraz smutku i zamyślenia
~ zegar - znak przemijania i uciekającego czasu
~ krzyż z ukrzyżowanym Chrystusem - symbol zwycięstwa
~ paschał - znak Chrystusa Zmartwychwstałego
~ figura Serca Jezusowego - to źródło miłości i miłosierdzia
~ trumienka - symbol przemijania
~ białe chryzantemy i czerwone palące się lampiony - wyraz naszej miłości i pamięci o tych, którzy odeszli.
Każdego dnia prowadzone były modlitwy za zmarłych z wyczytywaniem wypominków.

czwartek, 6 września 2007

27 maja 2006, powitanie Matki Bożej Trybunalskiej


Udekorowany kościół na przywitanie Matki Bożej, której obraz został przywieziony do Piotrkowa z Warszawy po dokonanej koronacji (26 maja 2006), przez Benedykta XVI.

Sanktuarium Matki Bożej Trybunalskiej i byłe jezuickie kolegium


Początki obecności jezuitów w Piotrkowie były skromne. Od 1651 r. dojeżdżali tu z Rawy Mazowieckiej, by głosić kazania i spowiadać w kościele farnym, w którym w tym czasie przebywał cudowny obraz Matki Bożej Trybunalskiej. Bardzo możliwe, że już wtedy u stóp Trybunalskiej Pani śpiewano ułożone przez jezuitów Godzinki o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Marii Panny, czy odprawiano wprowadzone przez nich nabożeństwa majowe.
Dopiero w 1677 r., przy obecnej ulicy Pijarskiej, zakonnicy otworzyli w Piotrkowie własną placówkę duszpasterską, na którą składały się: drewniana kaplica i budynek mieszkalny. W 1695 r. poświęcono kamień węgielny pod budowę kościoła. W planach była również budowa szkoły, ale różne trudności, w tym "potop" szwedzki, przemarsze wojsk saskich i moskiewskich, wreszcie kolejne zarazy, bezustannie opóźniały realizację zamierzeń. Pomimo niesprzyjających warunków nie zaniechano robót. W 1701 r. wznowiono prace murarskie przy kościele. Jak notuje ks. Paszenda: "W 1706 r. otworzono szkołę średnią, następnie studia wyższe: w 1709 filozofię, a w 1723 - kurs teologii dla kleru diecezjalnego. W 1716, dla zaopatrywania mieszkańców miasta w leki, przy furcie klasztornej założono aptekę. (...) Najpierw kaplica, później kościół jezuitów stały się spowiednicą miasta. Jezuitom powierzono też kaznodziejstwo trybunalskie (deputaci Trybunału Koronnego każdej niedzieli na Mszy św. w kościele farnym słuchali kazań, w których bez ogródek wytykano niesprawiedliwość i inne występki ławników i palestry). (...) W mieście, w którym wyrokami Trybunału często padały głowy oskarżonych, jezuici zajmowali się także więźniami, a skazanych przygotowywali na śmierć. W diariuszach domu odnotowywano przy tej okazji nawrócenia protestantów i Żydów". Poza tym prowadzili na szeroko zakrojoną skalę misje ludowe, nieraz w bardzo odległej okolicy, ucząc przy tym podstawowych prawd wiary.
Piotrkowskim jezuitom nie dane było jednak żyć i pracować spokojnie. Latem 1731 r. pożar zniszczył kolegium i zaledwie cztery lata wcześniej konsekrowany kościół. Na zgliszczach kamieniczek przystosowanych do potrzeb szkoły pobudowano teraz jeden piętrowy budynek, nazwany później "kolegium starym". W cztery lata po pożarze z fundacji prymasa Teodora Potockiego powstał konwikt szlachecki, a w 1754 r., w odpowiedzi na stale zwiększającą się liczbę uczniów, rozpoczęto budowę "kolegium nowego". W 1733 r. dokonano ponownej konsekracji odbudowanej po pożarze świątyni.

Matka Boża Trybunalska i Jej historia

Obraz Matki Bożej Trybunalskiej doznaje czci w grodzie piotr­kowskim od ponad 400 lat. Starodawna legenda tak podaje jego pochodzenie: „Nad kopalnią wapna w pobliskim Sulejowie zapadła się ziemia i pochłonęła w swą przepaść przechodzącego tamtędy młodego kapłana. Na krzyk świadków tej strasznej sceny zbiegły się tłumy ludu na ratunek, ale wszelkie wysiłki, celem wydobycia nieszczęśliwej ofia­ry wypadku, okazały się daremne. Wreszcie wszyscy rozeszli się w przeko­naniu, że biedny ksiądz zawalony ciężarem ziemi, przestał już żyć. Wieczo­rem w klasztorze Ojców Cystersów dał się słyszeć głos dzwonów. Oczom zebranego ludu ukazał się ciekawy widok. Oto niesiono na noszach kapłana zagrzebanego rankiem w czeluści ziemi. Biedak tak był wyczerpany, że z wielkim trudem zdołał opowiedzieć wstrząsającą przygodę. Gdy ziemia zapadła się pod jego stopami, wpadł w ogromna, próżną cysternę, a zaledwie wezwał pomocy Matki Bożej, poczuł się jakby jakąś siłą popchnięty do przy­ległego kanału. Czołgając się, posuwał się coraz dalej na oślep. Czując jed­nak słabnące siły, wyjął z kieszeni różaniec i począł wzywać pomocy Naj­świętszej Panny. Modlitwa różańcowa pokrzepiła go na duchu, zebrał siły i począł czołgać się dalej. Po kilku godzinach czołgania natrafił wreszcie na wyjście. Był ocalony. Z wdzięczności za cudowny ratunek, pojechał do Rzymu i tam zamówił u włoskich mistrzów obraz Pocieszenia Najświętszej Maryi Panny, który potem przywiózł do Trybunalskiego Grodu". Tyle mówi legenda, która w tym jest zgodna z prawdą, że obraz ten nama­lowany jest przez nieznanego malarza szkoły włoskiej, techniką tempery na lipowej desce. Jest to wysokiej klasy dzieło ikonograficzne.
Najstarsze zapisy historyczne wskazują, że obraz w 1580 r. został ofiarowany Trybunałowi Koronnemu, który został ustanowiony w Piotrkowie dwa lata wcześniej przez króla Stefana Batorego. Przed rozpoczęciem posiedzeń sądowych, po uroczystym nabożeństwie w kościele farnym i po odśpiewaniu „Veni Creator", obraz Matki Bożej przenoszono procesjonalnie do kaplicy Trybunału, która mieściła się w ratuszu. Niesiony pod baldachimem obraz otaczali wierni śpiewając „Pod Twoją obronę uciekamy się...". W czasie sesji Trybunału codziennie odprawiano Mszę św. w intencji sprawiedliwych wyroków i przed wizerunkiem Matki Bożej czytano rotę przysięgi. Maryja patronowała obradom Trybunału Koronnego, który był najwyższym sądem ówczesnej Rzeczypospolitej. Do Niej modlili się sędziowie, pokrzywdzeni i skazańcy. Wolni ludzie w wolnym kraju pragnęli sprawować sprawiedliwe sądy za przyczyną Maryi, według sentencji umieszczonej w sali obrad: „Sądźcie sprawiedliwie, bo i Ja sądził będę wasze wyroki". Po zakończeniu kadencji uroczyście odnoszono obraz do Fary, gdzie odbywało się nabożeństwo zamykające sesję Trybunału.
Trybunał istniał w Piotrkowie przez 214 lat. Zniósł go zaborca po drugim rozbiorze Polski (1792 r.). Wtedy obraz został zamknięty w archiwum trybunalskim (w Ratuszu), gdzie przebywał przez 37 lat. W roku 1829 staraniem pijara O. Józefa Szeleskiego, ówczesnego rektora kościoła pojezuickiego, obraz Matki Bożej przeniesiono uroczyście do tegoż kościoła i umieszczono w ołtarzu głównym. Wielka liczba wier­nych, którzy brali udział w tym wydarzeniu, świadczy o trwałości kultu Maryi w Jej trybunalskim wizerunku, mimo wielu lat namacalnej nieobec­ności obrazu, wśród ludu Bożego.
Obraz przedstawia siedzącą na tronie Madonnę-Królową, która trzyma na kolanach Dziecię Jezus. Maryja ubrana jest w szaty królewskie: suknię szkarłatną i zielony płaszcz ze złota lamą, przybrane w kosztowne perły. Głowę Maryi zdobi drogocenna korona kró­lewska. Dziecię Jezus, w koronie cesarskiej, jest odziane w złotem litą sukienkę. W prawej rączce trzyma berło królewskie, a lewą opiera na jabłku królewskim, podtrzymywanym dłonią Matki. Maryja i Dziecię mają twarze zwrócone ku nam. Patrzą na nas oczy mądrej i dobrej Królowej i Matki. Patrzą przenikliwie, ale zarazem z dobrocią i zdają się mówić: "Pójdźcie do mnie wszyscy, a ja was pocieszę. Jam jest słodką Matką Pocieszenia".