czwartek, 6 września 2007

Matka Boża Trybunalska i Jej historia

Obraz Matki Bożej Trybunalskiej doznaje czci w grodzie piotr­kowskim od ponad 400 lat. Starodawna legenda tak podaje jego pochodzenie: „Nad kopalnią wapna w pobliskim Sulejowie zapadła się ziemia i pochłonęła w swą przepaść przechodzącego tamtędy młodego kapłana. Na krzyk świadków tej strasznej sceny zbiegły się tłumy ludu na ratunek, ale wszelkie wysiłki, celem wydobycia nieszczęśliwej ofia­ry wypadku, okazały się daremne. Wreszcie wszyscy rozeszli się w przeko­naniu, że biedny ksiądz zawalony ciężarem ziemi, przestał już żyć. Wieczo­rem w klasztorze Ojców Cystersów dał się słyszeć głos dzwonów. Oczom zebranego ludu ukazał się ciekawy widok. Oto niesiono na noszach kapłana zagrzebanego rankiem w czeluści ziemi. Biedak tak był wyczerpany, że z wielkim trudem zdołał opowiedzieć wstrząsającą przygodę. Gdy ziemia zapadła się pod jego stopami, wpadł w ogromna, próżną cysternę, a zaledwie wezwał pomocy Matki Bożej, poczuł się jakby jakąś siłą popchnięty do przy­ległego kanału. Czołgając się, posuwał się coraz dalej na oślep. Czując jed­nak słabnące siły, wyjął z kieszeni różaniec i począł wzywać pomocy Naj­świętszej Panny. Modlitwa różańcowa pokrzepiła go na duchu, zebrał siły i począł czołgać się dalej. Po kilku godzinach czołgania natrafił wreszcie na wyjście. Był ocalony. Z wdzięczności za cudowny ratunek, pojechał do Rzymu i tam zamówił u włoskich mistrzów obraz Pocieszenia Najświętszej Maryi Panny, który potem przywiózł do Trybunalskiego Grodu". Tyle mówi legenda, która w tym jest zgodna z prawdą, że obraz ten nama­lowany jest przez nieznanego malarza szkoły włoskiej, techniką tempery na lipowej desce. Jest to wysokiej klasy dzieło ikonograficzne.
Najstarsze zapisy historyczne wskazują, że obraz w 1580 r. został ofiarowany Trybunałowi Koronnemu, który został ustanowiony w Piotrkowie dwa lata wcześniej przez króla Stefana Batorego. Przed rozpoczęciem posiedzeń sądowych, po uroczystym nabożeństwie w kościele farnym i po odśpiewaniu „Veni Creator", obraz Matki Bożej przenoszono procesjonalnie do kaplicy Trybunału, która mieściła się w ratuszu. Niesiony pod baldachimem obraz otaczali wierni śpiewając „Pod Twoją obronę uciekamy się...". W czasie sesji Trybunału codziennie odprawiano Mszę św. w intencji sprawiedliwych wyroków i przed wizerunkiem Matki Bożej czytano rotę przysięgi. Maryja patronowała obradom Trybunału Koronnego, który był najwyższym sądem ówczesnej Rzeczypospolitej. Do Niej modlili się sędziowie, pokrzywdzeni i skazańcy. Wolni ludzie w wolnym kraju pragnęli sprawować sprawiedliwe sądy za przyczyną Maryi, według sentencji umieszczonej w sali obrad: „Sądźcie sprawiedliwie, bo i Ja sądził będę wasze wyroki". Po zakończeniu kadencji uroczyście odnoszono obraz do Fary, gdzie odbywało się nabożeństwo zamykające sesję Trybunału.
Trybunał istniał w Piotrkowie przez 214 lat. Zniósł go zaborca po drugim rozbiorze Polski (1792 r.). Wtedy obraz został zamknięty w archiwum trybunalskim (w Ratuszu), gdzie przebywał przez 37 lat. W roku 1829 staraniem pijara O. Józefa Szeleskiego, ówczesnego rektora kościoła pojezuickiego, obraz Matki Bożej przeniesiono uroczyście do tegoż kościoła i umieszczono w ołtarzu głównym. Wielka liczba wier­nych, którzy brali udział w tym wydarzeniu, świadczy o trwałości kultu Maryi w Jej trybunalskim wizerunku, mimo wielu lat namacalnej nieobec­ności obrazu, wśród ludu Bożego.
Obraz przedstawia siedzącą na tronie Madonnę-Królową, która trzyma na kolanach Dziecię Jezus. Maryja ubrana jest w szaty królewskie: suknię szkarłatną i zielony płaszcz ze złota lamą, przybrane w kosztowne perły. Głowę Maryi zdobi drogocenna korona kró­lewska. Dziecię Jezus, w koronie cesarskiej, jest odziane w złotem litą sukienkę. W prawej rączce trzyma berło królewskie, a lewą opiera na jabłku królewskim, podtrzymywanym dłonią Matki. Maryja i Dziecię mają twarze zwrócone ku nam. Patrzą na nas oczy mądrej i dobrej Królowej i Matki. Patrzą przenikliwie, ale zarazem z dobrocią i zdają się mówić: "Pójdźcie do mnie wszyscy, a ja was pocieszę. Jam jest słodką Matką Pocieszenia".





1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Stronka ok.Nareszcie coś co lubisz i robisz bardzo dobrze braciszku.Napawa optymizmem!!!Hura.